:.:.: BABICKIE FORUM INTERNETOWE :.:.:

Gość

1) jeżeli by kółka nie robił na klaudynie to jest 7 min do przodu.
dobra wychodzi 19 min. z babic do metra.

2) tylko jakie na klaudynie zapotrzebowanie? tam same przystanki NŻ.
czy ludzie zwyczajni zeby się przejsc do autobususu? ja tam drepce całe zycie kilometr na przystanek.

3) moze warto pomyśleć nad linią, która ekspresowo pojedzie nia mietro?

Marsto

Gość

trzeba wsiąść w stronę huty a nie zielonek.
wg rozkładu z objazdem klaudyna tj 26 min. na młociny.
objadz klaudyna tj 7 min.

ale takze tam jeste niestety problem korków.
ciekawe ile rano się tam stoi....

biro

Mieszkańcy Klaudyna też ludzie, pewnie niechętnie żegnaliby się z autobusem na swojej ulicy.
A może, w sytuacji kiedy stosunkowo prostą drogą Babice są połączone z Górczewską, a Izabelin z Hutą możnaby jeszcze zwiększyć częstotliwość tych połączeń, a mały autobusik np. na trasie Sieraków-Hornówek-Lipków-Babice-Klaudyn-Mościska dowoził okolicznych mieszkańców do punktów przesiadkowych do Warszawy?

Gość

1) kazdą trasę popsuje korek przy dojeździe do warszawy.

2) takie połączenie powinno być alternatywą dla górczewskiej. bo jest coraz gorzej. ale autobus musi dojeżdzać tam w 20 minut. wtedy częśc osób się przesiądzie w stronę młocin. inaczej to marne szanse na powodzenie.

3) czy kto zuważył że przy zjeździe z tego "banana" na górczewskiej jest uskok. w zimie to będzie jazda....

Pueblo

Lucyfer

osito

jap_1

Autobus szybszy od 712 by się przydał, ale dojazd do Młocin Wólczyńską też się nieźle potrafi korkować. Będzie jeszcze gorzej, bo coraz więcej osób będzie tamtędy jechać.

gościu · Gość

Lucyfer

Michał S.trażak

tylko, że ramki są kwadratowe, a mapy gminy prostokątne i póki co o wiele za duże.
Ale może ....

Gość

Lucyfer

Gość

Olsztyn zyskuje miliony na recesji na świecie
Wojciech Grejciun2009-01-15, ostatnia aktualizacja 2009-01-16 08:21

Załamanie na rynkach finansowych przynosi zyski budżetowi miasta. Firmy, które startują w przetargach, są teraz gotowe budować taniej niż kilka miesięcy temu

Jeszcze niedawno do największych problemów, z którymi borykali się urzędnicy, należały opóźnienia w inwestycjach. Przeciągające się miesiącami procedury przetargowe, np. przy budowie aquaparku przy al. Piłsudskiego, powodowały wzrost kosztów budowlanych, sięgający według wyliczeń olsztyńskiego ratusza nawet do 30 proc. zakładanych pierwotnie wydatków. - Najdroższym przykładem inwestycji, którą trzeba było przeszacować, jest gospodarka wodno-ściekowa, czyli modernizacja i budowa nowych odcinków sieci kanalizacji - mówi Tomasz Szczyglewski, pełnomocnik p.o. prezydenta miasta.

Dodatkowym problemem dla urzędników stał się także drastyczny spadek w ostatnich dwóch latach kursu euro. Przez to miasto dostawało coraz mniej pieniędzy na realizację unijnych inwestycji, a więcej musiało dołożyć samo. Teraz europejska waluta kosztuje ok. 4,2 zł, choć jeszcze we wrześniu 2008 r. NBP płacił za nią średnio 3,36 zł. - Paradoksalnie kryzys i idący za tym wzrost kursu euro może spowodować, że to właśnie odkładane dotychczas inwestycje, głównie finansowane ze środków publicznych lub przy pomocy unijnej, będą teraz lokomotywami rozwoju - cieszy się Szczyglewski.

Oszczędności, które już liczy ratusz, najlepiej pokazuje ostatni przetarg związany z remontem kanalizacji w mieście - jego rozstrzygnięcie odbędzie się dzisiaj. Na jeden z etapów tej inwestycji jest w budżecie miasta 55 mln zł. Oferty złożyło pięć firm, z czego najtańsza zaproponowała 39 mln zł.

Ale korzystniejszych transakcji jest więcej: przy budowie nowej ul. Bartąskiej wydano 1,28 mln zł, zamiast zakładanego w budżecie 1,5 mln, a budowa kompleksu sportowego na Dajtkach kosztowała nie 4 mln, tylko 3,5 mln zł.

Urzędnicy nie kryją z tego powodu zadowolenia. Do 2008 r. oferty przedsiębiorców były droższe niż to, co miasto miało na ten cel w budżecie. Musiało więc szukać dodatkowych pieniędzy i dopłacać. - Przy dużych inwestycjach rezerwowaliśmy dodatkowo 20 proc. zakładanej kwoty - dodaje Szczyglewski.

Niezadowolone z takiego obrotu sprawy są oczywiście przedsiębiorstwa budowlane, które składają oferty w przetargach. - Dla każdej firmy jest najważniejsze, by jak najwięcej zyskać na danej inwestycji - mówi anonimowo szef jednej z olsztyńskich firm. - To łatwe, kiedy da się dyktować wysokie ceny. Ale obecny kryzys to nie zwykłe zawirowanie na rynku, więc potrwa dłużej. Przez niższe ceny musimy ograniczać zarobki naszym pracownikom. Firmy, które nie będą potrafiły dostosować się do niskich cen, ogłoszą upadłość.

Nietrudno się domyślić, że wkrótce Olsztyn powinien odczuć pozytywne skutki kryzysu. - Dla miasta obecna sytuacja przyczyni się do ustabilizowania napiętego planu budżetowego na 2009 r., a może nawet da oszczędności. Będziemy je przeznaczać przykładowo na remonty placówek edukacyjnych, tak jak to się stało w 2008 r. - dodaje Szczyglewski.

Jednak urzędnicy na razie nie chcą precyzować, co i za ile zostanie wykonane z pieniędzy, które pozostaną w miejskiej kasie dzięki oszczędnościom na innych inwestycjach.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn